Witaj wędrowcze...Podążając różnymi ścieżkami, trafiłeś do nas..

Chcę, abyście z tego tematu, który wam objawiłem, rozwinęli harmonijną Wielką Powieść, a ponieważ natchnąłem was Niezniszczalnym Płomieniem, możecie jeśli chcecie, wzbogacić temat własnymi myślami i pomysłami.


#1 2007-08-01 23:05:22

Thorus

Strażnik Króla

Skąd: Annuminas
Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Początek

Był poranek, coś koło 10. Nasze królestwo było troche smętne, codzienna żenada i monotonia. Codzienne wpatrywanie się w mury oraz pilnowanie Dworu jak i ludności. Zamek niczym jakaś stara twierdza, która przypomina raczej jakiś obóz lecz cóż, jak zawsze ja musiałem zrobić to i tamto. Nagle Król wybiegł ze swej Komnaty był zaniepokojony i zdenerwowany,  rozkazał mi wyjść na dwór, z resztą nie tylko mi a także wszystkim, którzy znajdowali się w Zamku. Przeraziłem się w pewnej chwili.

~~Kiedy ochłonąłem, pomyślałem wtedy co mogło się wydarzyć, nigdy wcześniej takiego obrotu sytuacji na naszym dworze nie widziałem. To było jak jakiś sygnał ostrzegawczy czy coś w tym stylu, ale jednak nie, myliłem się.

Po chwili zobaczyłem Króla jak stanął na wzniesieniu zrobionym specjalnie dla niego, a wokól straż przyboczna która zawsze jak przynajmniej dla mnie była beznadziejna.
Następnie zrobiła się cisza stałem oparty o jakąś ściane i wysłuchiwałem przemowy Króla.

~~Nagle jednak Król (swym ochrypniętym głosem) wezwał mnie, zwykłego ale jak szanowanego gwardziste, abym wykonał zwiad. To było coś na co czekałem wiele lat. Tyle ludu wokół a ja stoje obok naszego władcy. (zpeszony) Po pewnym oczekiwaniu odezwał się do mnie: Thorusie powierzam Ci oddział zwiadowców, abyście przeczesali pobliskie tereny iż coś dziwnego dzieje się wokół, mam na myśli okoliczne lasy, już od dawna miałem to zrobić, ale nie miałem odwagi stawić temu czoła, jak widzisz jestem już stary i zniedołężniały. Władcy przybocznych prowincji są czymś zaniepokojeni, masz dostarczyć mi od nich depesze, od każdego z nich, i jeszcze jedno uważaj na siebie. Wyruszacie dzisiaj w nocy bo to najlepsza pora na wytropienie tego czegoś co jest dla nas tajemnicą jak narazie, chodź nie sądze, iż były by to jakieś dziwne stworzenia. Orków nie widziałem od dawien dawna....(kaszlnął). Jednak coś drażni pobliskie prowincje, musisz to zbadać i przywieść mi wszystkie informacje, jeśli coś stanie wam na przeszkodzie zliwkidujcie opór i nie zatrzymujcie się!

Mówił do mnie jeszcze kilka sporych chwil a ja wysłuchiwałem i przytakiwałem za każdym razem. Patrzyłem na niego, na jego wielką pozycję i marzyłem o dojściu do władzy i przejęciu korony, którą nosił stale, chociarz męczył go śmiertelnie jej ciężar. Z tego co pamiętam rzadko i tylko na krótko opuszczał swój tron, ale to dobry człowiek i ta misja, którą dostałem od niego jest dla mnie ogromnym zaszczytem, że właśnie powierzył ją mnie.

~~Odpowiedziałem mu : [i] O Królu, jest dla mnie zaszczytem przyjęcie tej misji od Ciebie Wielkiego Władcy. Poświęce życie, aby wypełnić Twe zadanie godnie i honorowo. Zrobie co tylko rozkarzesz o Panie.!

Po kilku godzinach rozmowy i przemowy Króla do Ludu skończyło się, a ja musiałem wyruszyć w nocy. Ludzie byli zaniepokojeni, widziałem to w ich oczach.

Dzieci zaczęły płakać..

Szczerze mówiąc mam lekkie dreszcze. Jeszcze nigdy nie włuczyłem się w nocy po pobiliskich wioskach i nie rozwiązywałem dziwnych sytuacji, ale Król wybierając mnie musial wiedzieć co robi.
Głupie myśli nawiedzały moją głowe: ,, A jak zgine, jak coś mi sie stanie, i już nie wróce na teren zamku i nie napije się piwa z pobliskiej knajpy?"
Cały czas mąciło mi się w głowie, przyznam miałem stracha. Rozkaz to rozkaz.  Poszedłem jeszcze na chwile do swej komnaty, aby ubrać swe oręże. Wyszedłem na balkon i paliłem fajkę. Syf jak każdy inny ale na nerwy dobrze robi.

Zbliżała się noc...

Thorus ze zwiadowcami wyruszyli na zwiad...

Offline

 

#2 2007-08-02 00:25:28

Ferrin

Administrator

Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Na niebie gwiazdy rosypane jak brylanty migoczące w świetle księżyca. Thorus powoli lecz pewnie brnie naprzód z kolumną...

Thorusie! Usłyszałem z przodu kolumny, i natychmiast podniosłem ręke w góre w geście wstrzymującym ruch i podbiegłem naprzód.

Co się dzieje? Zapytałem z niepokojem, który łatwo można było wyczuć z mojego głosu.

Zwiadowca wyciągnął ręke wskazując na wejście do gęstego lasu, które przypominało pieczarę. Rozglądając się dłuższą chwilę zobaczyłem dziwną postać siedządzcą na kamieniu. Lecz z tej odległości nie mogłem zbyt wiele określić, nawet czy to człowiek. Wyznaczyłem szybko dwóch męszczyzn i dałem rozkaz aby obadali sytuację. Ci pobiegli naprzód tupocząc w głuszy nocy na zmoczonej rosą trawie. Wszystkie oczy skierowane były w jeden punkt... dziwna postać do której podeszli żołnieże. Po chwili przybiegli spowrotem ze zdziwionymi i bezradnymi minami.

Noi co? kto to był? - Każdy zadawał pytania...

Mówi że chce rozmawiać jedynie z przywódcą oddziału - powiedział cicho, lekko zdyszany jeden ze zwiadowców.

Wiedziałęm że nie możemy lekceważyć tej osoby mimo iż mamy znaczną przewagę liczebną. Rozglądnełem się i ruszylem w stronę wejśćia do lasu, a za mną ci dwaj.

Powoli zbiżając się do celu z każdą chwilą coraz bardziej obawiałem się tego spotkania, jednak nie było odrotu i stanąłem przy kamieniu na którym spoczywała owa postać. Poczułem woń palonych ziół i z sylwetki wywnioskowałem że to jednak człowiek i cicho odetchnąłem, długi kaptur całkowiecie zasłaniał jego twarz. Po ubiorze i długiej lasce dzierżonej w jego dłoni również zasłoniętej przez długie i szerokie rękawy można było się domyślić że to Mag lub ktoś władający mocami magicznymi.

Chciałeś rozmawiać z przywódcą, a więc jestem!

Nie musisz krzyczeć, słuch mam doskonały - Odparł męszczyzna chłodnym głosem. Czy to wy jesteście zwiadowcami którzy, mają zbadać okolicę? - zapytał równie chłodno.

Nie chciałem odpowiadać gdyż to poufna informacja, lecz jeden ze zwiadowców niewytrzymał.

Tak! to my! - Odpowiedział dumnie lecz speszył się i spuścił głowę gdy zobaczył jak na niego patrzę.

Chciałem temu zaprzeczyć i zapytać skąd on to wie lecz męszczyzna wtrącił mi się niespodziewanie :

Właśnie na was czekałem, jako iż nie jestem mieszkańcem waszego miasta wiedziałem jako pierwszy że król podjął decyzję o zwiadzie.

Nie wytrzymałem jego syczącego głosu i wręcz chorej pewności siebie jak gdyby nigdy nic i wykrzyczałem :

Może poprostu powiesz o co ci chodzi?!

Dołaczam do eskapady - odpowidział nadzwyczaj spokojnie. W jego głosie słychać było śmiech.

Nie sądze! - Zagrzmiałem i z gniewu natychmiast złapałem za miecz. Jednak nim zdążyłem zdjąć go z pleców męszczyzna skierował laskę w jednego z rycerzy stojących obok mnie. Oślepiło mnie nieskończone światło, które przenikało wszystko i z wyjątkowo ciemnej nocy nastał dzień, usłyszałem gasnący krzyk zwiadowcy, światło zgasło. Po chwili ocierania dłońmi o oczy zacząłem dochodzić do siebie i zobaczyłem wszystkich rycerzy stojących w kręgu jakieś 10 metrów odemnie. Każdy z nich głośno rozmawiał i wskazywał palcem na środek kręgu. Podbiegłem rozpychając wszystkich i ujżałem(ujrzałem) leżązego(leżącego) i poturbowanego rycerza, który kilka sekund wczesniej(wcześniej) stał obok mnie. Zawrzało we mnie i szybkim krokiem podszedłem do męszczyzny(mężczyzny) i nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć ten zdjął kaptur, uśmiechnął się, wyciągnął ręke(rękę) w geście przywitania i odparł :

Ferrin...



.

Offline

 

#3 2007-08-02 09:18:18

Noegyth Nibin

Wygnaniec

Skąd: Zamieszkuje Lasy i Wzgórza
Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Eskapada znów ruszyła przed siebie, wraz z nowym tajemniczym członkiem.

Thorus był pod irytowany całym zajściem. Nie pytał już mężczyzny o nic, nie miał ochoty na rozmowe z tym wyjątkowo dziwnym osobnikiem. Pomyślał być może że ten "iluzionista (iluzionista bo niewieżył w nadprzyrodzone moce o których mu tak wiele opowiadano) odłączy się od zwiadu równie szybko jak się przyłączył, i że może tylko pragną złapać darmowy transport do następnej osady.

Tymczasem...

Na choryzoncie widniała już poświata poranka. Do świtu pozostało może z 3 godziny. Powietrze było rzeźkie i lekkie, co dobrze wpływało na Jazde.

Thorus jechał jako pierwszy, za nim podążało 3 pikinierów.

Nagle ...

Thorus zauważył na ścieżce w oddali, ciemną małą postać. Początkowo myślał że to zabłąkane Dziecko jednak gdy zbliżyli się nieco bliżej, uświadomił sobie że to Krzat (bo tak ludzie nazywali lud Krasnoludów). Nigdy nie widział żadnego z nich, słyszał że krzaty zamieszkują kopalnie lub groty wydrążone głęboko pod ziemią. Tym bardziej zdziwiło go to co robił tu ten osobnik sam na "powierzchni".

Chwile później Strażnik dał znak aby zwolnic i nie jechać kłusem by nie spłoszyć istoty. Niestety jeden z pikinierów niewauważył tego i dopiero w ostatniej chwili pociągną za wodze tak energicznie że koń w gniewie podniósł się i Zarżał groźnie.

Thorus popatrzył w gniewie na Pikiniera a zaraz potem na Krasnoluda i ku swemu zdziwieniu, stwierdził że Istota rzuciła się do Ucieczki. Strażnik nie czekał długo na reakcje, rozkazał ruszyć jeździe w pościg za Krzatem.

Chwile później zwiad pojmał krasnoluda. Który rozwścieczony rzucał się na każdą strone, krzycząc niemiłosiernie "Zostawicie mnie to nie ja" , "To nie Ja".

Thorusa rozbawiło troche to zajście i nie logiczny krzyk Krasnoluda. Podjechał bliżej i spytał:
-Skoro to nie ty to kim jestes?

Krzat zaczerwienił się. Co jeszcze bardziej rozbawiło jazde. Nagle spoważniał nieco i odpowiedział oburzony:

-Nie twój w tym Interes, To tak tutaj witacie zmęczonych wędrowców

Strażnik zaciekawiony czemu krzat w takim razie uciekał i czemu wołał "to nie ja" podał istocie propozycje z zamiarem dowiedzenia się czegoś więcej  :

-Więc zmęczony Wędrowcze racz przyjąć mą propozycje i
-WSIADAJ NA KONIA (dodał wyjątkowo poważnie, krzat zrozumiał że to nie prośba i posłuchał napastnika)
-mój drogi czemu w takim razie uciekałeś przed nami, musisz mieć jednak coś na sumieniu skoro tak cię spłoszyliśmy MÓW szybko

Krasnolud lekko zmieszany zaczą gadać:
-mówiłem mu żeby nie brał tej beczki z winem, mówiłem. Nawet nie lubie Wina.
-to wszystko jego wina to on to On.
-to ten Elf z Leśnej Osady, nie już nigdy żadnemu elfowi nie zaufam, wszyscy są dwulicowi ...

W tym czasie mag który jeszcze towarzyszył jeździe rozpoznał Istote i dał znak Thorusowi aby się zbliżył.

Offline

 

#4 2007-08-02 11:53:19

Thorus

Strażnik Króla

Skąd: Annuminas
Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Tak więc moi towarzysze, narazie stoimy w miejscu z dwoma obcymi. Radze unikajcie z nimi rozmowy i nie wdajcie się w żadne gadki, a wyjdzie to wam na dobre! Niestety musimy jechać dalej, musze jeszcze zebrać depesze od prowincjonalnych władców, a to nie przyjemna robota. Ruszajmy! - jeszcze kilkadziesiąt minut Thorus ustawiał swych żołnierzy aby nie ulegali urokom dwóch obcych. w myślach czuł, że popełnił błąd, dostał wyraźny znak od króla jeśli coś stanie na przeszkodzie - zabić, lecz ten Ferrin i drugi karzełek nie wydawali się zbytnio groźny.

Było koło 15 a ja ze swoją eskapadą jechaliśmy na ledwo dyszących już koniach i dojechalismy do pierwszej osady. Ludzie patrzyli na nas jak na jakichś okupantów. Kazałem zatrzymać się reszcie zwiadowców,a by chwile odetchnęli, a wtedy ja pójde do ich wodza i odbiore pierwsze informacje. Lecz nie zapomniałem o dwóch nieznajomych: Krasnoluda spiąć w kajdany, a drugiego pilnować i badać czy nie robi czegoś podejrzanego - coś przez cały czas mnie dręczyło ten krasnolud na drodze, gdzie tu krasnoludy wcześniej bywały?!, potem jakiś Ferrin ni z tąd ni z owąd , to jakby lekko podejrzane. Król nie będzie zadowolony.

Następnie ruszyłem w kierunku siedziby wodza tej prowincji, po drodze patrzyłem na ludzi i ich smutek, który był przez coś spowodowany ale jeszcze nie wiedziałem przez co. Idąc tak już dłuższą chwile zauważyłem schody prowadzące w góre do dość sporej chaty - nie umiałem tego określić, a przy wejściu dwóch najemników, przynajmniej tak wyglądali w moich oczach. Wszedłem na góre i jeden z nich się do mnie odezwał:

~~Stój! Kim jesteś, z kąd pochodzisz i co Cię tu sprowadza?

Odpowiedziałem mu:

~~Nie widać ? Przed takim strażnikiem jak Ty nie musze się tłumaczyć! Przepuść mnie, bo mam ważną wiadomość od Króla dla waszego wodza! No już!

Strażnik przepuścił mnie grzecznie, widziałem jak jego twarz zbladła, był wkurzony ale co nie wolno sie łatwo omamiać przez takich jak on- pomyślałem.

Będąc w środku widziałem już sporych wojowników, jakby jakichś łowców nagród, coś w tym stylu. Zaciekawiło mnie to, ale nie zatrzymywałem się i poszedłem do komnaty gdzie siedział ich wódz.

Zacząłem rozmowe...

Offline

 

#5 2007-08-02 12:39:08

Ferrin

Administrator

Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Witaj! Na wstępie zaznaczam że przybywam w pokoju. Przysyła mnie Król, iż przypuszcza że w okolicy dzieje się coś niedobrego. MOże wiesz coś o tym

Wódz zdawał się lekko zmieszany i dziwnie się zachowywał, jakby miał coś do ukrycia. I poco ci Łowcy głów? - Pomyślałem.

Nic mi o tym nie wiadomo - Odpowiedział szybko król i spuścił wzrok. Jednak wiedziałem że coś jest nie tak, ale nie mogłem przekonać go siłą, iż nie poradził bym sobie z tą hordą barbażyńców. Zapytałem jeszcze raz :

Wydaje mi sie że jednak coś przede mną, a raczej przed samym Królem ukrywasz ?! - zbliżyłem się znacznie i patrzyłem w przerażone oczy wodza owej wioski. Wojownicy znajdujący się w pomieszczeniu wyczuli moje zdenerwowanie i zmrużyli brwi.

Proszę się zlitować! ja naprawde nic nie wiem... - Odpowiedział błagalnie wódz. Pomyślałem że nie moge  wyciągnąć tego siłą... przynajmniej nie tutaj. Poczułem bezradność. Nagle ktoś stanął w drzwiach.

Był to Ferrin...

.

Offline

 

#6 2007-08-02 14:44:36

Noegyth Nibin

Wygnaniec

Skąd: Zamieszkuje Lasy i Wzgórza
Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Tymczasem w Osadzie niedaleko Siedziby Wodza:

-Nie mogę w to uwierzyć zostawili mnie samego z bandą nieudaczników na koniach, to doprawdy niewiarygodne. Za kogo oni mnie mają ?

Krzat niezastanawiając się długo rozpiął szybko kajdany (w końcu był wysokiej klasy złodziejem):

-Na dodatek luźno związane
Zakpił z Sytuacji.

Krasnolud jak to Krasnolud był niskiego wzrostu więc przyczołgał się do swojego topora leżącego niedaleko śpiącego pikiniera. Potem sięgną po sakiewkę z monetami leżącą obok nogi, jak to powiedział „nieudacznika”.

Zasyczał do śpiącego :

-Nie obudź się tylko ja tu jeszcze wrócę.

Nim ktokolwiek zorientował się w sytuacji, krasnolud siedział już w pobliskiej knajpie, sącząc pośpiesznie trunek z kufla. Gdy wrócił rycerz wciąż spał, więc z powrotem założył kajdany, podsuną pustą sakiewkę pod nogę pikiniera i sam położył się spać.

Lecz powróćmy jeszcze na chwile do Thorusa i Ferrina

Offline

 

#7 2007-08-02 15:12:21

Thorus

Strażnik Króla

Skąd: Annuminas
Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

W tym czasie u wodza..

Thorus ujrzał w drzwiach Ferrina i lekko wzdrygnął. Po pewnym momencie zdziwienia odezwał się do niego, który okazał się tajemniczy: Z kąd Ty tutaj, jak tu wszedłeś, przecież strażnicy pilnują wejścia, jakim cudem? Nie moge w to uwierzyć .

I znów moją głowe targnęły myśli - co u diaska jest nie tak, może jestem za bardzo pobłażliwy, może powinienem być bardziej surowy.

Skończyłem rozmyślać, wróciłem do wodza i nadal pytałem z ciężkim sercem:

~~ Dlaczego przedemną chylisz czoła, czy nie powinieneś być bardzie wyrozumiały wobec zwykłego rycerza? Coś mi się tu nie podoba, czy widziałeś ludzi na zewnątrz, są czymś omamieni! Niewiem z kąd to wynika ale myśle...(kaszlnął)

Nastąpiła cisza...nareszcie Wódz raczył się odezwać, a myślałem, że zabardzo na niego targnąłem, mówił do mnie: Przestań, ludzie jak ludzie dziwni?! Nie sądze, tu tak już jest i zawsze było - nie ma się czego obawiać.
Jedynie to lasy które są wokół zrobiły się bardziej tajemnicze niż kiedykolwiek, my jako władza w tej prowincji robimy co możemy, aby każdy miał jak najlepiej. Ostatnio powiem Ci, że odnaleźliśmy zwłoki..


(przerwał z wrzaskiem Thorus)

Jakie zwłoki, co się stało opowiadaj prędko iż czas nagli!

Następnie z niepewnym spojrzeniem odpowiedział:

Ktoś zamordował poprostu biednego wieśniaka, a z jakich przyczyn, niestety niewiem. Może miał jakieś długi, a może popełnił samobójstwo sam niewiem..

Teraz to musiałem usiąść i przemyśleć kilka rzeczy. Byłem w lekkim roztargnięciu umysłowym słysząc o morderstwie.

Nagle Ferrin dał znać o sobie...

Offline

 

#8 2007-08-02 17:46:52

Ferrin

Administrator

Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Drwisz z nas wodzu?! - Odpowiedział głosem przenikliwym że wojownicy którzy ich otaczali otworzyli usta, a jego oczy zabłysły.

Thorus patrzył ze zdziwioną miną nie rozumiejąc sytuacji.

Czy sądzisz że tak zmasakrowane zwłoki to ktoś kto popełnił samobujstwo?? Tego napewno nie zrobili ludzie; i ty dobrze o tym wiesz! - Ciągnął Ferrin...

Ale jak to? Widziałeś te zwłoki? Kiedy? - Dodał Thorus rozkładając ręce ze zdziwienia.

Nie teraz Thorusie! - Odparł znacząco Ferrin, który podszedł szybko do wodza, złapał go za kołnież i podniósł z tronu. Barbażyńcy złapali odruchowo za bronie. Thorus wstał szybko na nogi i był gotowy do walki, mierząc wzrokiem dookoła. Ferrin patrzył ciągle prosto w oczy wodzowi...

Uhh... - westchnął wódz i rzekł :

Nie wiem za wiele i nie wiem kto lub co to zrobiło lecz było to tak...

Offline

 

#9 2007-08-03 11:11:12

Thorus

Strażnik Króla

Skąd: Annuminas
Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Kiedyś (niedawno) o zmierzchu, kiedy wracałem z moimi żołnierzami, z lasu, ujrzałem w rowie jakieś ciało. Niebyłem pewny czy to człowiek, czy jakieś zwierze, a z resztą ciemno było. Kiedy podszedłem..

I nagle przerwał Thorus; Koniec, dość tego, nie chce już więcej tego słuchać! Potrzebne informacje otrzymałem, i niezamierzam wnikać w jakieś prowincjonalne sprawy, to nie moja rzecz. W takim razie do zobaczenia w dalekiej przyszłości

Ferrin wyrwał się posępnie; Ale......

Po czym wybiegłem z pokoju Wodza i wyszedłem na powietrze, była noc, księżyc świecił tak jasno, że było widać lasy w oddali. Jednakże nękały mnie wątpliwości. Kiedy już wyszedłem z przyczułku prowincjonalnego władcy, od razu udałem się w strone mojego oddziału - idąc ścieżką, żywej duszy nie widziałem, i nagle przypomniał mi sie Ferrin. Myślami krążyłem wokół całej tej sprawy ale co, to tylko zwykłe morderstwo i zdarzają się takie wypadki.
Troche jednak żal było mi tak zostawiać Ferrina, ale co jak co Ja go nie znam i jak narazie nie zamierzam poznawać, bo jak dla mnie to dziwny człowiek.

Powoli zbliżałem się do swojego oddziału, widziałem już z daleka jednego zwiadowce, chyba mnie wypatrywał. Przyspieszyłem kroku i ujrzałem wszystkich całych i zdrowych. Po chwili podszedł do mnie jeden z nich i powiedział, a raczej zapytał; Witaj, Thorusie nie było Cię tu kilka dobrych chwil, niecierpliwiliśmy się oraz nasza zdobycz, krasnolud - szamotał się cały czas jak opętany.

Wtem odpowiedziałem mu; Wybacz, ale musiałem porozmawiać na kilka ważnych spraw z wodzem tej wioski i straciłem poczucie czasu.

Tymczasem po paru chwilach wyciągnąłem fajke z kieszeni i zacząłem palić - był to dla mnie w pewnym rodzaju odpoczynek, przed dalszą drogą...

Offline

 

#10 2007-08-04 10:16:42

Noegyth Nibin

Wygnaniec

Skąd: Zamieszkuje Lasy i Wzgórza
Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

- O tak Pal sobie Pal, a ja tym czasem posiedzę sobie jeszcze skrępowany i upokorzony a przecież nic nie zrobiłem. Wy ludzie macie jakieś dziwne pojęcie wartości. Karz mnie rozwiązać, jeszcze chwila i porozcinam sobie ścięgna o te kajdany.

Thorus trochę skruszony rozkazał uwolnić Krzata. Lecz po chwili dodał drwiąco :

- Może ciastka lub herbatki ?

Krasnolud uznał to jednak za realną propozycje i odpowiedział...

- O dziękuje cały wieczór nic nie jadłem a co do trunku to i Kuflem bym nie pogardził.

Strażnik stał w osłupieniu, jego wyraz twarzy był jedno znaczny był po prostu zdziwiony. Nie mógł pojąć za kogo uważa się ten liliput:

- Ty chyba nie mówisz ...

Krzat nie dając dokończyć zdania Thorusowi odpowiedział ...

- ... Tak mówię poważnie!!, a po za tym czy nie mógł byś mnie poczęstować Zielem które palisz ? Moje prywatne skończyło się kilka dni temu

Thorus był w lekkim szoku gdy usłyszał prośby "jeńca" ?, lecz za chwile ocucił się, machną tylko ręką do stojącego obok rycerza, dając znak aby wykonał prośby Krasnoluda.

Offline

 

#11 2007-08-04 10:50:31

Thorus

Strażnik Króla

Skąd: Annuminas
Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Może jeszcze temu niziołkowi trzeba iść do pobliskiej gospody, iż może spać mu się chce - myślałem w osłupieniu kilka chwil. Strasznie zadziałał mi na nerwy ten "wyrostek". Może i wzrostem nie imponuje, ale jak coś trzeba opgadać to on pierwszy.

Zrobiło się chłodno i w pewnym momencie dobiegł do mnie jeden ze zwiadowców i powiedział : Thorusie ten krasnolud jest nieokrzesany, daliśmy mu już koło połowy naszych zapasów, a co my będziemy jedli? Ten zapiziały niziołek sobie za dużo pozwala!

Po zastanowieniu się i ochłonięciu po spaleniu fajki, rozum mi powrócił i odezwałem się: Rozumiem. Przy pierwszej lepszej okazji...(myśląc i jednocześnie drapiąc brode), albo nie zabiore go do naszego Króla, tam będzie się tłumaczył i co Go tu przygnało, bo napewno nie włuczył się bezcelowo. Te stworzenia są dość sprytne, ale nie lepiej od nas! - troche wyrzuciłem na wiatr kilka swoich przemyśleń, a były one według mnie dobre, a co niby mam pozwalać obcemu, aby nas wyżerał.

Po czym kazałem spiąć go w kajdany po raz wtóry i pilnować, ale tak żeby nawet nie ruszył się na krok.
W tym samym czasie podszedłem do niego i zapytałem: Teraz mój drogi niziołku, już sie nie wymkniesz a na pewno nie będziesz narzekał na wygode! Jak staniesz przed Królem to wyśpiewasz wszystko, po co tu jesteś i czego szukasz! - i uśmiechnąłem się do niego drwiąco.

Krasnoludek jedynie odkaszlnął (zachłysnął się ciastkiem).

Minęło już sporo czasu m.in.Krasnolud pojadł, popił, i już spięty w kajdany pod ostrą wartą dwóch żołnierzy -  wtem, pomyślałem, żeby wyruszyć w dalszą droge. Dobrałem konia i kazałem mojemu oddziałowi się przyszykowac, lecz nagle poczułem lekkie dreszcze, nie wiem czym było to spowodowane, ale kiedy zwróciłem swe oczy na ścieżke, po której wracałem od wodza, ujrzałem Ferrina z niezwykle tajmniczą miną. Wtedy znów mąciłem głowe pytaniami: Czego się tam dowiedział, czemu nie wyszedł za mną, jak mógł tak potraktować Wodza? - wtedy o nic go nie chciałem pytać, wolno i ociężale przychodziło mi z kimś pertrakować w środku nocy.

Po kilku chwilach jednak, zsiadłem z konia i podszedłem do niego - niewiem czemu to zrobiłem, ale mnie kusiło, żeby o wszystko go wypytać.

Zacząłem rozmowe...

Offline

 

#12 2007-08-04 12:57:48

Ferrin

Administrator

Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Dowiedziałeś się czegoś więcej? - zacząłem łagodnie gdyż nie miałem siły na krzyki i nie chciałem zbytnio napierać.

Ferrin nawet na mnie nie spojżał i przeszedł dalej. Co jak co ale nie będe tolerował lekcewazenia mnie. Krew we mnie wzburzyła.

Co ty sobie wyobrażasz?! Pojawiasz się z nikąd, podłączasz się do naszego zwiadu i wcale nam nie pomagasz!- Wykrzyczałem z gniewem. Oczy zołnieży był skierowane na mnie, a w okolicznych chatach pozaświecały się lampy i świece. Krasnolud usłyszawszy to zaczął się tarmosić i krzyknął:

Skoro jego też znaleźliście przy drodze to dlaczego on nie jest zakuty w kajdany? Co to za sprawiedliwość?! - Krzyczał w szale krasnolud do momentu gdy jeden ze strażników nie wsadził mu jabłka w usta uciszając go na dobre.

Ferrin przycupnął na wilgotnej trawie, zaciągnął rękawy, podniósł głowę patrząc gdzies daleko w horyzont i rzekł :

Wracajcie do tego waszego zamku...

Offline

 

#13 2007-08-04 13:33:45

Noegyth Nibin

Wygnaniec

Skąd: Zamieszkuje Lasy i Wzgórza
Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

-Ja im jeszcze pokarze, tu chyba nikt innej rasy nie ma głosu. I oni mają być tą rasą błękitnej krwi. Oburzające !!

Mówił sam do siebie, a raczej krzyczał krasnolud mało nie dławiąc się jabłkiem wetkniętym głęboko w usta.

-I jeszcze te zardzewiałe kajdany które mają mnie niby unieruchomić. Ręce mi tylko Kaleczą, oni tu chyba nie słyszeli o tym ich "Humanitarnym traktowaniu więźniów". A propos więźniów za co ja właściwie jestem więziony, to oni mało co mnie nie przejechali. Zakuli i trzymają jak jakiegoś zbrodniarza.

Zbulwersowany krzat energicznie rozpiął szeroko ręce zrywając jednocześnie kajdany, wyciągną jabłko z ust oraz Rzucił pod nogi Strażnikowi.

-O nie mój drogi. Ja już tego dłużej nie wytrzymam, musimy sobie wszyscy porozmawiać z tym waszym KRÓLEM. Traktujecie mnie tu jakbym zabił kogoś z was, a to wy o mało mnie nie zabiliście i jeszcze domagacie się Wyjaśnień.

Krasnolud usiadł na pniu biorąc wcześniej swój Topór do ręki.

Nie biorąc pod uwagę powagi całej sytuacji zachowanie to wyglądało by co najmniej "dość śmiesznie".

Offline

 

#14 2007-08-04 14:59:29

Thorus

Strażnik Króla

Skąd: Annuminas
Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Podczas gdy Ferrin i ten drugi niziołek usiedli na ziemii, pomyślałem - Jeden z nich musi pójść z nami i dobrze by było jakby był to krasnolud
Ale ochłonąłem i zwróciłem się do nich z szacunkiem chodź nie musiałem:

Kto bowiem chce być obrońcą prawowitej władzy przed buntownikami, nie może się sam przeciw niej buntować - dokładnie niewiem czemu miała służyć ta wypowiedź ale zdawało mi się, że zrozumieli o co mi chodzi. Nie mogłem ich od tak poprostu polubić ani na nich liczyć nie znając ich w ogóle.

Poczekałem chwile.......lecz z ich ust nie usłyszałem żadnego słowa. Nie mogłem znieść takiego upokorzenia, takiej hańby.

Wróciłem do żołnierzy i powiedziałem: Ruszamy dalej a oni mnie nie obchodzą, jak chcą niech tu zostaną, mnie to już obojętne!

Jeden z nich poderwał się do mnie krzycząc: Thorusie czy nie działasz zbyt pochopnie? Mogliby się nam przydać? Ten niziołek napewno coś wie, ale nie chce nic mówić i to mnie zastanawia

Wiele jeszcze innych słów powiedział, równie poruszających, lecz nie zastanawiałem się, wszedłem na konia i dałem rozkaz: Ruszajmy

Oddział ruszył powolnie w kierunku kolejnej osady, postacie Ferrina i krasnoluda bladły w kolorach nocy, już coraz mnie je widziałem. Do tego cały czas rozmyślałem: Czy oni mieli racje czy ja?Czy dobrze postąpiłem czy też nie. Troche szkoda mi ich było, zapewne tak samo bym się czuł w ich sytuacji, ale nie dość urzalaniem się nad sobą[i]  - po czym kazałem kolumnie jechać dalej lecz powoli żebym mógł ich dogonić, a sam zawróciłem i byłem ucieszony jak dziecko widząc ich Ferrina i krasnoluda, dziwnie się do nich przywiązałem. Ta rozmowa z Wodzem prowincji przecież Ferrin chciał mi pomóc, a ja unosiłem się dumą jak wielki Pan którym nie jestem. Nie mam przecież wysokiej rangi a tak bardzo się przechwalam.

Byłem na koniu i w pewnym momencie zeskoczyłem, a oni nadal siedzieli i wpatrywali się w niebo. Podszedłem do nich, zacząłem im tłumaczyć jakie otrzymałem rozkazy i w pewnym sensie przepraszać chodź do tego nie przywykłem, a powinienem.

Po ciągłym mówieniu do nich zaczęło mi się robić nudno iż nie odzywali się, w końcu zapytałem:

Trzykroć przeklinam siebie za swoje zachowanie, wolałbym zginąć za was i pociągnąć cień swej duszy niż chełpić się niczym tchórz bez zasad. Wybaczcie moji drodzy, ale mam dużo do zrobienia, czy przyjmujecie moją propozycję, abyście dosiedli moich koni i wyruszyli ze mną ukończyć tę misje? Król chce nas widzieć całych i zdrowych za kilka dni, nie mamy dużo czasu, chodzcie ze mną a otrzymacie swoje konie w następnej osadzie, musimy jeszcze dogonić mój oddział



Dodałem jeszcze: [i]Będziemy mieli jeszcze czas na spokojnie z sobą porozmawiać, ale nie teraz, jak dotrzemy do zamku.


Jeszcze chwile czekałem na odpowiedź z ich strony....

Offline

 

#15 2007-08-04 23:56:18

Ferrin

Administrator

Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Cisza owej nocy przerażła swą pustką, którą przerwał głos wywodzący się z pod głębokiego kaptura Ferrina.

Typowe dla ludzkiej rasy... jesteście mili dla kogoś kto jest wam potrzebny, a gdy wykona swoje wyrzucacie jak śmiecia. Nie powiem że poruszyły mnie twoje wzniosłe słowa lecz dotarło do mnie że w głębi serca nie jesteś tak twardy jakiego udajesz na zewnątrz przed tymi twoimi ,,żołnieżykami". Myślisz że to poprostu zwykła wyprawa, ale nie wiesz co sie kryje za tym wszystkim. Nie mam zamiaru tutaj nikogo straszyć lub pysznić się wiedzą lub odwagą, lecz chcę zwykle ostrzec. Wyprawa z wami jest moim sercowym obowiązkiem, gdyż muszę was strzec przed tym co was czeka, a może nie wiem co was czeka? nas czeka? - ciągnął sucho Ferrin.

Po czym krasnolud uśmiechnał się i trącnął łokciem Ferrina bełkocząc :

No już wystarczy ci tego gadania maguniu... Bo zaraz zasne, a musimy o poranku być daleko stąd.

Thorus z lekko zdezorientowaną miną wyprostował się i wystawił ręke do Ferrina, który weschnął zakręcił głową i chwycił dłoń rycerza. Atmosfera się nieco rozżedziła....

Wskakuj krasnoludku na rumaka - Krzyknął Thorus łapiąc krasnoluda na kark i wrzucając go na konia.

Offline

 

#16 2007-08-05 12:03:12

Noegyth Nibin

Wygnaniec

Skąd: Zamieszkuje Lasy i Wzgórza
Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

-Agrh znowu konie. My krasnoludy kochamy wszystkie zwierzęta i nie mamy zwyczaju ich wykorzystywać. A tak przy okazji Nie ma Niższego Konia ?

z skwaszoną miną dodał Krzat

-Pocieszam się jedynie nadzieją że królewscy kucharze gotują tak dobrze jak nasi, i piwniczka królewska jest DOBRZE zaopatrzona

Offline

 

#17 2007-08-05 12:44:00

Thorus

Strażnik Króla

Skąd: Annuminas
Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Tak oto właściwie przez moje nie opamiętanie straciłbym 2 kompanów. Teraz żałuje tego co wcześniej o nich myślałem, lecz okaże się co będzie później i co miał na myśli Ferrin mówiąc, że nie wiem co się kryje za tym wszystkim - bardzo mnie to zastanawiało, przez kilka godzin myślałem tylko o tym.

~~Siedzieli za mną na koniu i w końcu nie daleko z tąd zauważyłem swój oddział, trzymali się rozkazu i jechali wolno. Minęło jeszcze sporo czasu kiedy ich dogoniłem, była noc więc droga wydawała się dłuższa.~~

Kiedy po kilkunastu chwilach wjechałem z Ferrinem i Krasnoludem pomiędzy swój oddział, jeden ze zwiadowców uśmiechnął się do mnie i powiedział: Dobrze zrobiłeś Thorusie! i kiwnął głową. Byłem zadowolony, nie czułem nieodosytu takiego jak wcześniej.

~~Robiło się coraz zimniej, a kolejnej osady nie było widać. Oczy mi się kleiły i chciało mi się spać lecz nie ukazywałem tego, aby moi poddani równie wytrzymali ten okres chłodu.W pewnej chwili usłyszałem już ciepłą rozmowe krasnoluda z jednym z żołnierzy, jakoś poczułem się lepiej.~~

Owa przeprawa do kolejnej osady była ciężka iż z chwili na chwile robiło się coraz to chłodniej....Thorus nie dawał znać o swoim zmęczeniu, lecz w pewnym momencie jeden ze zwiadowców zawołał panicznym głosem:

Thorusie czyżby w oddali była gospoda, te światła? Jest tak zimno iż nie da się tego znieść - odwróciłem się i rzeczywiście ujrzałem jakby światło lecz miałem co do tego wątpliwości iż dziwnie bladło. Poczułem strach, przed nieznanym, zadawałem sobie pytania jakich nie powinienem: Przecież nigdy nie walczyłem z żadnym stworem, nigdy nie zabiłem nikogo, jedynie to na zamku jak dawałem lekcje biednym wieśniakom, pokazując im władanie orężem....a jak zgine, nie , koniec nie moge mącić głowy takimi bezsensownymi przemyśleniami, co ma być to i tak tego nie unikne!

Jechaliśmy szybciej, aby nie zmarznąć, chciałem jak najszybciej dojechać do kolejnej prowincji..

Offline

 

#18 2007-08-06 13:48:32

Ferrin

Administrator

Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Idąc tak wpatrując się tylko w światła przed nami nasze skupienie przerwał Ferrin:

Dobrze idziemy - powiedział ciepłym głosem wcale nie podobnym do niego.

Thorus nie zrozumiał jego banalnego stwierdzenia i zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy:

Co chcesz przez to powiedzieć?

Ferrin nic nie odpowiedział tylko pokazał palcem na światła i patrzył przed siebie. Thorus pokręcił tylko głową iż dopiero poznawał tajemniczy charakter kompana. Złapał mocno lejce konia i krzyknął:

Szybciej, szybciej bo zanim tam dotrzemy to pozamarazamy

Zwiadowcy zacisnęli zęby i przyśpieszyli lekko kroku.

Żbliżając się coraz bardziej do owych ,,świateł" myśl że to osada gasła. Thorus nie wytrzymając napięcia i ciekawości wystrzelił do Ferrina:

Ferrin wiesz co to może być?

Mój punkt nawigacyjny...

Thorus rozszerzył oczy ze zdziwienia...

Offline

 

#19 2007-08-24 10:19:43

Noegyth Nibin

Wygnaniec

Skąd: Zamieszkuje Lasy i Wzgórza
Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Krasnolud nie był zainteresowany rozmową współkompanów.
Był zajęty podkradaniem i konsumowaniem zapasów z sakwy Thorusa.


Ten krzat nigdy nie myślał wiele za nim coś zrobił. Gdy był głodny to Jadł. Gdy był spragniony Pił. Gdy potrzebował noclegu, wkradał się do domu.

-Thorusie, jeszcze jedno ...

Powiedział cicho Ferrin

-Uważaj na Sakwy ...



Thorus nie bardzo zrozumiał o co chodzi Ferrinowi lecz po chwili wsunął rękę do sakwy z jedzeniem i o dziwo uznał że prawie całe jego zapasy na dzisiaj zniknęły

-Co jest....

Krzyknął groźnie !

-Niech ja dorwę tego krzata

Tymczasem Krasnolud przeskoczył na innego konia i z kończył jeść ostatni chleb.

Offline

 

#20 2007-08-29 23:22:05

Thorus

Strażnik Króla

Skąd: Annuminas
Zarejestrowany: 2007-07-31
Punktów :   

Re: Początek

Jechaliśmy już dość sporo, w oddali było słychać jakieś rozmowy lecz nie dochodziły one z osady do której mieliśmy dotrzeć, był to punkt nawigacyjny Ferrina,jak wczesniej wspomniał.. byłem troche ciekawy co to wogóle jest i jacy ludzie tam są. W końcu zobaczyłem rozpalone ognisko, jak dobrze będzie się ogrzać chociarz przez te kilka chwil.

Dałem rozkaz żebysśmy przyśpieszyli i w końcu zbliżyliśmy się..


Ferrin westchnął i powiedział..

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.sportoweforum.pun.pl www.titanium.pun.pl www.listek.pun.pl www.aod-coj.pun.pl www.125dys.pun.pl